sobota, 9 lutego 2013

Jak mamy być grzeczni czyli wpływ bajek

W necie krąży taki obrazek z podsumowaniem wielu bajek jakie nasze dzieci oglądają i my dorośli kiedyś oglądaliśmy, obrazek który zapewne duża część osób traktuje z przymrużeniem oka, że to takie niby do śmichu (celowa literówka).
Poświęcając mu trochę więcej czasu dochodzimy jednak do smutnego wniosku: ONI z nas i naszych  robili degeneratów już od dziecka.

Oto tekst z obrazka:



"Jak mamy być grzeczni, skoro jak byliśmy mali, to oglądaliśmy Tarzana, który chodził półnago. Kopciuszek wracał o północy. Pinokio kłamał. Alladyn był złodziejem. Batman jeździł 320kmh. Królewna Śnieżka mieszkała z 7 chłopakami. Pacman biegał po ciemnej sali i jadł kolorowe pigułki, od których dostawał energii. Bolek i Lolek oraz Tola, żyli w trójkącie. Żwirek i Muchomorek byli parą , Kaczor Donald chodził bez majtek".


Kiedyś ćwiczyłem aikido tak więc automatycznie moim idolem był słynny Steven Segal . Czy jednak był to taki pozytywny bohater? po ponownym narodzeniu, że się tak wyrażę doszedłem do wniosku że moim idolem była postać mściwego człowieka, który łamał kości innym a przy okazji prywatnie aktor uważa się za boga....


1 komentarz:

  1. Coś co przydarzyło mi się w zeszłym roku w marcu. Śni mi się, że leżę w swoim łóżku, a obok śpi żona. Sen jest bardzo realny. Widzę w nim swój ciemny pokój, okna , otwarte drzwi do przedpokoju. Sen jest bardzo nieprzyjemny bo jego głównym tematem są małe demony latające po całym moim mieszkaniu. W tym śnie są niewidoczne ale wyraźnie mogę określić gdzie się znajdują i jakiego mniej więcej są rozmiaru. Demony wydają z siebie dziwny złośliwy dźwięk - ni to chichot, ni to jęk. Skaczą po podłodze, wskakują i wyskakują ze ścian, pełzają. Nie jestem w stanie nic z tym zrobić ani nawet się poruszyć. W tym śnie nie pamiętam nawet o modlitwie bo jestem tak przestraszony. Kulminacyjnym momentem tego snu jest głośne wycie, które nagle się pojawia od strony podwórka. Wycie narasta i w pewnym momencie przez okno w dużym pokoju "wpływa" demon wielkości człowieka. To on tak wył i po tym jak tylko znalazł się w dużym pokoju wskoczył mi w ścianę obok łóżka. Byłem tak przerażony, że po tej ostatniej "akcji" obudziłem się zlany zimnym potem. Byłem tak przemoczony, że 2-3 dni później dostałem nerwobólu w okolicach nerek - chyba bardziej znanym jako ból "korzonków". Towarzyszył mi przez kolejnych kilka dni przypominając o tym śnie. I teraz najlepsze ... W dzień po południu dowiedziałem się, że zmarła moja babcia. Dość mocno to wtedy przeżyłem. Natomiast następnego dnia dostałem tuż po pracy wypowiedzenie z roboty, która wydawała mi się szczytem marzeń i o którą starałem się wielokrotnie po zakończeniu studiów. Nie wiem na ile ten sen był prawdziwy, o ile w ogóle można tak powiedzieć o czymś co się śni. Niemniej jednak wierzę, że świat demonów jest czymś jak najbardziej realnym. Na szczęście gra w której uczestniczy Szatan jest od samego początku dla niego przegrana. Dlatego my jako wierzący ludzie, czyniący innym dobro nie powinniśmy się bać. Szatan przegrał już na starcie. Jest dość żałosną kreaturą, mimo, że nadal potężną. Wyobrażam go sobie bardziej jako małego głodka z reklamy Danone'a, który ze wszystkich sił próbuje zepsuć wszystko wokół wiedząc, że i tak nigdy mu się to nie uda. Dość żałosne przyznacie ? Pozdrawiam wszystkich czytających braci i siostry w naszym Panu Jezusie Chrystusie. Niech już przychodzi szybko.

    OdpowiedzUsuń

"Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani."

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.